29 października 2013

Książki o dzieciach dla młodych rodziców

Nie oszukujmy się - "obsługi" dziecka trzeba się nauczyć. 
Już sam fakt, że szukamy różnych informacji na temat maluchów i rzeczy z nimi związanych w internecie, świadczy o tym, że wiedzy o niemowlakach nie odziedziczyliśmy w genach:)

Też tak mam. Mimo iż jestem już podwójną mamą, jest wiele informacji, które muszę weryfikować, sprawdzać i czytać.:) 
Instynkt to jedno, ale w przypadku moich dzieci, które są dla mnie najcenniejsze w świecie, wolę mieć pewność, że postępuję dobrze a moje dziecko rozwija się prawidłowo. 
Dodatkowo nie przepadam za tzw. "dobrymi radami", zwłaszcza tymi narzucającymi się, jedynymi słusznymi. Wolę najpierw sama posprawdzać, zanim kogoś zapytam o zdanie:)

Zatem, jeśli Wy macie podobnie, polecam Wam w celu "oswojenia" się z tematem maluszków kilka pozycji książkowych, które warto mieć na wypadek, gdyby nurtowało Was jakieś pytanie związane np. z rozwojem dzidziusia. 
Od razu zaznaczam, że przeczytałam sporo książek o niemowlętach, jednak nie wszystkie przypadły mi do gustu. Poniżej polecam te, które moim zdaniem są naprawdę godne zakupu. 

Pierwsza pozycja to niemal encyklopedia wiedzy na temat dziecka w jego pierwszym roku życia. Ja dostałam ją z okazji urodzenia synka od mojej teściowej i uważam tę książkę za rewelacyjną! Jest to "Pierwszy rok życia dziecka" autorstwa Heidi Murkoff.
Książka jest podzielona na rozdziały opisujące każdy miesiąc pierwszego roczku malucha. Przedstawia, jakich etapów rozwojowych można się spodziewać po naszym maluszku, co dziecko powinno umieć, a czego jeszcze umieć nie musi. Dodatkowo zawiera naprawdę dużo odpowiedzi na nurtujące pytania młodych mam i tatusiów - np. w kwestii karmienia niemowlęcia, wprowadzania nowych pokarmów, pielęgnacji, ulewania, a także popularnych chorób, ich objawów, leczenia etc. Być może ilość stron odstrasza (bo jest ich aż ponad 700), jednak nie trzeba czytać całej książki na raz. Ma naprawdę szczegółowy indeks na końcu, dzięki któremu w prosty sposób można znaleźć interesujące nas informacje.
Wiele moich koleżanek posiada tę książkę i właściwie każda ma podobną opinię na jej temat - warto kupić:) Może być też świetnym prezentem dla młodych rodziców - gruba, ładnie wydana -będą mieli z niej pożytek przez wiele miesięcy:)


Kolejna pozycja to "Pierwsze 2 lata życia dziecka. Przewodnik dla rodziców" pod redakcją prof. Alicji Chybickiej, prof. Anny Dobrzańskiej, prof. Jerzego Szczapy i prof. Jacka Wysockiego.
Otrzymałam tą książkę w szkole rodzenia i muszę przyznać, że bardzo przypadła mi do gustu. Jest zdecydowanie mniejsza od poprzedniej - ok. 200 stron. Nie mniej jednak w bardzo przystępny i rzeczowy sposób opisuje podstawowe elementy opieki nad dziećmi takie, jak karmienie, pielęgnacja, spacery. Jednak dla mnie największy plus tej książki to przede wszystkim obszerna część poświęcona szczepieniom i chorobom zakaźnym. Każda szczepionka (zarówno z tych obowiązkowych, jak i dodatkowych) jest dokładnie opisana ze szczegółową informacją o chorobach, którym zapobiega, powikłaniach pochorobowych, ewentualnych powikłaniach poszczepiennych etc. Wielki plus za przejrzysty kalendarz szczepień (znowu - tych obowiązkowych i dodatkowych) - stworzony w prostej, przejrzystej formie, która do mnie przemawia i nad którą się nie muszę zastanawiać, żeby dojść, o co właściwie chodzi :) Szczerze polecam!


Trzecia propozycja, to bijąca rekordy popularności Tracy Hogg i jej książka "Język niemowląt". Aktualnie w sprzedaży znajduje się nowe, poprawione wydanie, w którym znajdziecie wydawane wcześniej osobno książki "Język niemowląt" i "Język dwulatka" (łącznie 608 stron). Książka wyjątkowa w swym podejściu do dzieci. Autorki (Tracy Hogg i Melinda Blau) starają się przekonać młodych rodziców, że niemowlak to mały człowiek, dla którego płacz, nóżki i rączki są narzędziami komunikowania światu zewnętrznemu swoich potrzeb i emocji. Nie jest to książka, do której się sięga w poszukiwaniu precyzyjnych, krótkich informacji medycznych. "Język niemowląt" to ciekawie napisany poradnik, który wprowadza młodych rodziców w świat widziany oczami niemowlaka i pomaga dorosłym go zrozumieć. Warto książkę przeczytać w ostatnich miesiącach ciąży, by zaraz po narodzinach maleństwa wdrażać już dobre rady Tracy Hogg w życie. Polecam!

A czy Wy macie jakieś własne ulubione pozycje książkowe, które pomagają Wam w opiece nad maluszkami?

23 października 2013

W co ubrać niemowlaka jesienią i zimą? czyli słów kilka o kombinezonach dla dzieci

Za oknem liście złocą się na drzewach, a termometr nieuchronnie zapomina o temperaturach powyżej 15 stopni. Czas więc na jesienną zmianę garderoby i zadbanie o ciepłe okrycie dla naszych Milusińskich :) Dzisiaj podpowiemy Wam, jak wybrać dobry kombinezon na jesienno - zimowe spacery dla niemowlaka. Przy czwórce naszych "Wyprawkowych" Maluchów, przetestowałyśmy już różne modele i oto kilka naszych spostrzeżeń:


1. Niezależnie od wieku niemowlaka (do 6 miesięcy włącznie) kombinezon powinien być rozpinany od góry do dołu na obydwu nogawkach. Bardzo niewygodnie jest wciskać nóżki maluszka w kombinezon, który rozpinany jest tylko na jednej nogawce lub jest rozpinany wyłącznie do wysokości krocza. Najlepsze są takie modele kombinezonów, które pozwalają na rozłożenie kombinezonu i położenie na nim niemowlaka i zapięcie go kilkoma ruchami. Satysfakcja i minimum płaczu gwarantowane :)

2. W związku z powyższym, w przypadku noworodków najlepiej sprawdzają się kombinezony-śpiworki lub kombinezony, w których można spiąć nogawki tak by powstał śpiworek. Pamiętajcie tylko, że śpiworek musi posiadać przecięcie umożliwiające zapięcie pasów fotelika samochodowego. 

3. Niemowlakowi ciężko jest założyć rękawiczki. Najlepiej więc, gdy kombinezon ma wywijane rękawki, tak aby zamknąć rękawek i chronić dłonie dziecka przed zimnem.

4. Sezon jesienno - zimowy do najkrótszych u nas nie należy, więc myślmy perspektywicznie. Dzieciaki szybko rosną, a dobry kombinezon to niemały wydatek. Kupcie więc kombinezon o rozmiar większy tak, aby wystarczył Wam na cały sezon zimowy. Kombinezon, który kupiłam mojemu synkowi, miał możliwość spięcia nogawek w śpiworek, ale również dokupienia ciepłych miękkich bucików. Gdy nóżki zaczęły wystawać ze śpiworka, założyliśmy buciki i było idealnie. Kombinezon wystarczył nam na całą długą i mroźną zimę.

5. W trosce o ciepło naszego Maluszka, warto zainwestować w sprawdzone i dobre marki firm specjalizujących się w odzieży zimowej. Przede wszystkim chodzi bowiem o to, aby maluch nie marzł, ale istotne jest także to, żeby dzidziuś się nie pocił. Tak więc okrycia wierzchnie muszą zapewniać maluszkowi odpowiednią cyrkulację powietrza. Ze swojej strony mogę polecić fińską markę REIMA - jest to dosyć droga marka, jednak jej jakość jest naprawdę na wysokim poziomie. W sieciówkach też można znaleźć dobre kombinezony - zwracajcie tylko uwagę na materiały, z których są szyte - jest to ważne, żeby się nie okazało, że się dzidziuś poci i przegrzewa. W poprzednim sezonie np. ubierałam swoją córcię w kombinezon z sieciówki H&M - można go przerobić na śpiworek, miał wywijane rękawiczki, a do tego cena była "do przełknięcia" :)

Pamiętajcie również o ochronie wrażliwej skóry dzieci przed zimnem. O kremach na zimę przeczytacie w naszym poście: Zima, zima - kremy na zimę dla niemowląt

18 października 2013

Chusteczki nawilżane - c.d.

Nie będę ukrywać - do tej pory byłam wierna chusteczkom nawilżanym marki Pampers - odpowiadało mi nasączenie, to że nie są takie tłuste oraz to, że moje dzieciaki nie miały po nich uczulenia. Wcale nie są jakieś rewelacyjne - po prostu dla mnie ok.
Z kolei mój mąż ich nie znosi - strasznie drażni go zapach tych chusteczek - mówi, że nawet, jak umyje ręce mydłem po użyciu takiej chusteczki, czuje ten zapach cały czas na sobie....


Jakiś czas temu skłoniłam się do wypróbowania chusteczek nawilżanych firmy Skarb Matki. No i pierwsze wrażenie było dziwne - zaskoczył mnie lekko mdławy zapach - zupełnie różny od tego zapachu mocno perfumeryjnego chusteczek dostępnych w popularnych drogeriach. Właściwie nie wiedziałam, czy mi się podoba na początku...
Z kolei mój mąż był zachwycony:) Stwierdził, że dla niego są praktycznie bezzapachowe i że od tej pory "takie mam kupować" :)

W końcu i ja się do zapachu przyzwyczaiłam i muszę przyznać, że chusteczki Skarbu Matki zdały egzamin! Odpowiednie nawilżenie - nie za mokre nie za suche, dobrze czyszczą zabrudzoną skórę malca, no i przede wszystkim nie uczulają. Używałam ich do pupy, wycierałam brudne łapki, a nawet buźkę po jedzeniu - moje maluchy nie miały żadnych odczynów alegicznych. 

Mały minus to dostępność (właściwie tylko apteki i internet) oraz opakowanie. Po wielokrotnym odklejaniu i zaklejaniu opakowanie się rozwarstwia i oddziela się od niego zewnętrzna folia. Ale to szczegół. Generalnie produkt polecam i na pewno jeszcze kupię.

Cena: ok. 9zł za opakowanie (70szt)

13 października 2013

Zabawa w czarno - białe

Nie wiem, czy powinnam to mówić, żeby nie pogrążyć siebie i męża ;)), ale mój starszy synek jest największym czytelnikiem w naszym domu. Czytamy mu klasyków dziecięcej literatury od 9. miesiąca życia, mając 2 lata „Żuka” czy „Parasol” już sam „czyta” przewracając kartki książki :) Żadna zabawka nie zajmuje go tak bardzo jak czytanie książeczek. Ale pewnie nie on jeden taki. I pewnie każdy rodzic wie, że dzieciom powinno czytać się jak najwięcej... 

Moja młodsza córeczka dostała swoją pierwszą książeczkę już w pierwszym miesiącu życia. Była to książeczka z serii „Oczami Maluszka” wydawnictwa Sierra Madre – 5 twardych tekturowych kartek z czarno – białymi ilustracjami przedstawiającymi różne przedmioty bliski maluszkowi: miś, piłka, etc.
Hmm... „sceptycznie” to chyba właściwe określenie dla mojego stosunku do tego prezentu dla tak małego dziecka. Wiem oczywiście o tym, że niemowlęta nie rozróżniają kolorów i zabawka z kontrastowymi barwami jest najwłaściwsza. Ale żeby z miesięcznym dzieckiem oglądać książeczkę??
Spróbowałyśmy w kilku podejściach :)

Gdy Mała miała 1-2 miesiące wbijała wzrok w obrazki, jakby chłonęła całą sobą znajdującą się nad nią treść. Dla noworodka, niemowlaka, który wyłącznie leży zabawka w formie książeczki nie jest jednak najłatwiejszą w formie zabawką. Entuzjazmu do oglądania starczyło nam więc na kilka razy. Zdecydowanie lepiej sprawdziłyby się plansze, które można zawiesić lub postawić obok łóżeczka czy przewijaka.

Teraz nasze Maleństwo ma już 4 miesiące i swobodnie chwyta wszystkie zabawki. Wróciłyśmy więc do czarno-białej książeczki. Nasza pociecha siedząc w foteliku trzyma ją już sobie samodzielnie. I chyba bardzo jej się podoba „czytanie”, bo chłonie wzrokiem rysunki i zachwycona przebiera nóżkami :) Bardzo śmieszny widok :)

Zmieniłabym tylko formę książeczki na formę kołonotatnika tak, aby łatwiej było trzymać książeczkę i dziecku, i rodzicom, oraz aby można było ją postawić np. przed dzieckiem leżącym na brzuszku.

Książeczkę znajdziecie na pewno w dużych księgarniach internetowych, ale myślę, że również w wybranych sklepach internetowych i stacjonarnych z zabawkami dla dzieci. Niedrogi i oryginalny prezent dla niemowlaka.

7 października 2013

Fotelik do karmienia - jaki wybrać?

Jedna z naszych czytelniczek ostatnio podpytywała nas w kwestii wyboru krzesełka do karmienia maluszka. Pomyślałyśmy zatem, że jest to świetny pomysł na posta :) A więc pozwalam sobie przytoczyć część maila, którego wysłałam do Pani Aleksandry dotyczącego właśnie tego tematu :)
Jeśli chodzi o krzesełko do karmienia, to wszystko oczywiście zależy od budżetu i tego, przez jaki czas ma służyć dziecku i czy tylko jednemu dziecku, czy może w przyszłości również rodzeństwu. My obydwie mamy krzesełka PegPerego: model Prima Pappa Diner i Prima Pappa Duplo (z dodatkową wkładką dla młodszych dzieci). Są to raczej krzesełka z tych droższych. Ale mają wiele plusów. 




Przede wszystkim odchylane siedzisko - taki maluch,  który jeszcze dobrze nie siedzi, a już ma wprowadzane pokarmy,  może być w pozycji półleżącej-mniej więcej jak w foteliku samochodowym. 
Wypełnienie fotelika jest miękkie, wiec jest maluchowi wygodnie. Siedzisko jest na tyle duże,  że może służyć nawet 2-latkowi ;)

Dzieci odkrywając świat przez smak i kuchnię, sporo przy tym brudzą wokół siebie. Kluczowe więc, by krzesełko łatwo było umyć. W przypadku naszych fotelików siedzisko jest obite materiałem PCV, który bardzo łatwo wyczyścić po każdym posiłku. Obicie można również zdjąć w całości i dokładnie wyczyścić. Można również odpiąć wszystkie pasy i uprać je w pralce (pasy, nie siedzisko:) ).

Pasy są na ramiączkach, między nóżkami i po bokach (czyli tzw. pasy pięciopunktowe),  wiec dzidziuś jest bezpieczny. Dodatkowo zamontowany jest plastikowy pałąk w siedzisku zabezpieczający dziecko przed wpadnięciem z krzesełka, gdy dziecko nie jest zapięte. Bez większego strachu można więc Malucha zostawić na kilka minut w foteliku. 

Krzesełka rosną z naszymi maluchami. Regulacja wysokości siedziska ułatwia dostosowanie krzesełka do wysokości stołu,  kiedy dziecko już je przy stole. Moje dziecko używa jeszcze fotelika, stojąc na siedzisku, jako tarasu widokowego do oglądania tego, co dzieje się za oknem :) Możliwość regulacji wysokości siedziska zyskała więc dodatkowe znaczenie.

Foteliki to nie tylko miejsce do jedzenia, ale również do zabawy. Stolik fotelika składa się z 2 blatów- takiego typowego do jedzenia z miejscem na kubek i drugiego gładkiego, na którym może się dziecko bawić lub malować. Blat można zdjąć jedną ręką i zawiesić z tyłu fotelika (mocowanie jest bardzo dobre, stolik nie spada nawet, gdy mój synek się po nim wspina na fotelik) by nikomu nie przeszkadzał.

Fotelik jest "masywny" i bardzo stabilny. Nawet bardzo dynamiczne dziecko wiercące się na siedzisku nie powinno go dać rady przechylić i spowodować zagrożenia dla siebie. Takiej pewności zupełnie nie dają foteliki z Ikei.  

Obydwie wykorzystujemy foteliki już dla naszych drugich dzieci. I zdecydowanie możemy je polecić. Próbę czasu znoszą wzorowo. Jedyne czego nam brakuje w tych fotelikach, to kosz/siatka na zabawki, które często przydają się przy karmieniu najmłodszych. 

Oczywiście jest wiele tańszych alternatyw na rynku.
Od czasu do czasu używamy krzesełek z Ikei-tych najprostszych. Też są ok, ale nachylenie nie jest regulowane. Siedzisko jest twarde i plastikowe, wiec dla najmłodszych trzeba dokupić materiałowy otulacz. Pasy są tylko po bokach, wiec przeciętnie sprytne dziecko jest w stanie się z nich wydostać ;) no i raczej nie będzie się nadawać dla dzieci powyżej roku-po prostu jest małe. No ale plus to zdecydowanie cena.
Krzesełka materiałowe z Ikei są chyba jeszcze mniej funkcjonalne, bo ich czyszczenie jest trudniejsze. A dodatkowo trudno wyjmuje się z niego dziecko, gdy zaczyna już chodzić w bucikach (zaczepiają o fotelik).

Jeżeli więc dysponujecie nieco większym budżetem na krzesełko do karmienia, wybierając właściwy model fotelika zwróćcie uwagę na:
1. Jakość wykonania (w szczególności jeżeli ma służyć więcej niż jednemu dziecku)
2. Możliwość odchylenia całego siedziska a nie wyłącznie oparcia
3. Wykończenie siedziska i możliwość czyszczenia fotelika
4. Bezpieczeństwo dziecka w foteliku (pasy bezpieczeństwa, dodatkowy pałąk, stabilność całego fotelika)
5. Regulację wysokości siedziska.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...