29 kwietnia 2014

Śpiworek pod lupą Wyprawki Bobasa

Komentarz jednej z naszych czytelniczek skłonił mnie do eksperymentu ze śpiworkiem firmy Gro Company. Komentarz do naszego posta trafił w idealny moment, właśnie szykowaliśmy się na zimowy wyjazd w góry i potrzebowałam śpiworka do spania dla naszej córeczki. Dzisiaj, po kilku miesiącach użytkowania, przyszedł czas na recenzję czyli... śpiworek Gro Company pod lupą Wyprawki Bobasa.
 

Gdy myślałam o zakupie śpiworkach, nie miałam czasu na bieganie po sklepach, porównywanie. Zależało mi przede wszystkim na tym, by był dobrej jakości i ciepły. W moim ulubionym sklepie z rzeczami wyjątkowymi (nie będzie nazwy żeby nie było reklamy;) ) bez większego rozmyślania nacisnęłam więc opcję "kup" przy śpiworku brytyjskiej firmy. Wybrałam grubość 2,5 tog, rozmiar: 6-18 miesięcy.

Firma reklamuje się jako wiodący producent śpiworków do spania oraz wielu innych akcesoriów związanych ze snem dzieci. O swoich produktach pisze jako o produktach, które zrewolucjonizowały sposób spania dzieci w Wielkiej Brytanii u Australii... i tworzone są zgodnie z wytycznymi The Lullaby Trust (brytyjskiej organizacji, która działa na rzecz zapobiegania śmierci niemowląt). :) Pięknie wygląda w materiałach marketingowych :) , ale wszystko co powyżej bynajmniej nie przeważyło o decyzji o zakupie śpiworka. Producentów jest tysiące, a śpiworki ze swej natury są bezpieczniejsze niż kołderki czy kocyki do otulania niemowląt.

Company przekonało mnie parametryzacją swoich produktów. Oprócz koloru/wzoru, można wybrać śpiworek wg wieku dziecka oraz grubości (określonej wskaźnikiem "tog"). Przewodnikowi nt. grubości śpiworków towarzyszy informacja nt. temperatury otoczenia, do której najlepiej pasuje śpiworek oraz zalecanego sposobu ubrania dziecka przy danej temperaturze zewnętrznej i wybranej grubości śpiworka. Dla mnie marketingowo-sprzedażowy strzał w dziesiątkę! Przynajmniej na poziomie teoretycznym.... :) Dzięki określeniu poziomu odniesienia jakim jest temperatura otoczenia, w którym śpi dziecko, wybieramy śpiworek i kupujemy świadomie. Gdyby nie ten przewodnik, nie odważyłabym się dokonać zakupu śpiworka dla dziecka przez Internet, bez jego wcześniejszego zobaczenia, dotknięcia.

Teoria teorią, a praktyka?

Śpiworek, który kupiłam ma grubość 2,5 tog, a więc jest wersją raczej "zimową". Spodziewałam się śpiworka pikowanego, grubego niczym poducha. Tymczasem śpiworek jest cienki. Z perspektywy czasu poczytuję sobie to za plus. Cienkie nie musi oznaczać, że nie jest ciepłe. A zdecydowanie ułatwia poruszanie się dzieciom, które już raczkują i chodzą po łóżeczku. Moja pociecha opanowała to do perfekcji.
Pomimo swoich 2,5 tog i tabeli producenta, śpiworek w zimowe noce nie okazał się tak ciepły jak oczekiwałam. Pomimo ubierania dziecka w body z długim rękawem i pajacyk frotte, niekiedy Mała budziła się z zimnymi rączkami, choć temperatura w pokoju nie spadała poniżej 19 stopni.

Zakupiony przeze mnie śpiworek zapinany jest z przodu na podwójny suwak otwierany z dołu i od góry, co wraz z otworem z tyłu śpiworka pozwala na wykorzystania go w podróży, foteliku samochodowym, na spacerze, kiedy dziecko trzeba przypiąć pięciopunktowymi pasami bezpieczeństwa. Osobiście z takiej możliwości skorzystałam może kilka razy. Niestety codzienne zapinanie suwaka śpiworka przy szyjce denerwującego się Malucha jest uciążliwe. Dla mnie minus.

Śpiworek nie ma zapięcia na ramionach. Dla interesującego mnie przedziału wiekowego brak zapięcia na ramionach okazał się plusem. Nic się nie rozpina, śpiworek się nie zsuwa choć dziecko w nim pełza i chodzi.

Warstwa zewnętrzna śpiworka wykonana jest ze 100-procentowej bawełny, wewnętrzna część wykończona jest jednobarwną bawełnianą dzianiną. Wkład jest oczywiście poliestrowy. Całość bardzo dobrze się użytkuje, pierze. Miesiące użytkowania, pranie nie zmieniło ani kształtu śpiworka, nic się nie zbiło, nie zmechaciło. Duży plus za jakość.

Na koniec kilka faktów.
Producent: GroCompany
Dystrybutor na Polskę: Solution Baby Care

Rozmiary śpiworków zależne od przedziału wiekowego
0-6 m-cy: 
od szyi w dół - około 70 cm
szerokość w nóżkach - około 45 cm
maksymalny wzrost dziecka - około 80 cm

6-18 m-cy:
od szyi w dół - około 80 cm
szerokość w nóżkach: około 50 cm
maksymalny wzrost dziecka: około 90 cm
Cena: 175 zł

18-36 m-cy:
od szyi w dół: około 90 cm
szerokość w nóżkach: około 55 cm
maksymalny wzrost dziecka: około 100 cm

Uwaga: testowany produkt jest prywatną własnością właścicielek bloga Wyprawka Bobasa.

24 kwietnia 2014

Wyprawka Bobasa preznetuje... Honsiu Misiu

W dzisiejszej odsłonie "Wyprawka Bobasa prezentuje..." przedstawiamy kolejna kreatywną mamę i "handmadową" markę HonsiuMisiu. Ubranka tworzone dla wygody ich mniejszych i większych użytkowników. W ofercie marki dominują ubranka z dzianiny, miłe dla oka, wygodne w użytkowaniu. Bluzy, spodenki, czapki i sukienki szyte są również na zamówienie, zgodnie z indywidualnymi preferencjami i pomysłami. Sukienkę z logo HonsiuMisiu może nosić i mama i córka. Oczywiście wyprodukowane w Polsce.
 
 
Źródło: https://www.facebook.com/pages/HonsiuMisiu
 
Uwaga: Cykl "Wyprawka Bobasa prezentuje..." nie jest naszą rekomendacją dla stron, miejsc i ich właścicieli. To raczej podzielenie się z Wami miejscami, stronami internetowymi, które zwróciły na siebie naszą uwagę spośród innych ofert na rynku rzeczy/usług dla dzieci.

14 kwietnia 2014

Wychowujemy dzieci? Wychowajmy je również "kulinarnie"!

Mój synek dzisiaj sprowokował mnie do napisania tego posta. Jak? Próbuję pilnować moje dzieciaki i dorosłych członków rodziny, aby posiłki jedli przy stole, a nie na kanapie przed telewizorem, przy zabawie czy w jakimkolwiek innym miejscu. Z dwóch powodów. Pierwszy jest pragmatyczny – nie lubię sprzątać resztek jedzenia po całym domu. Drugi jest przyjemniejszy – lubię wspólne posiłki. Dzisiaj podając śniadanie synkowi, złapałam kanapkę dla siebie i korzystając z chwili, że siedzi spokojnie w jednym miejscu pobiegłam z kanapką do komputera sprawdzić pocztę. I co usłyszałam? „Mamo, jemy przy stole” :) Pokornie więc wróciłam z moją kanapką i zjedliśmy wspólnie z synem przemiłe drugie śniadanie snując plany na dalszą część dnia.

A co to wszystko ma wspólnego wychowaniem kulinarnym? Jedną najważniejszą rzecz – my dorośli jesteśmy dla dzieci wzorem i nasze dzieci będą jadły w dłuższej perspektywie dokładnie tak „zdrowo” jak my. Jeżeli w naszym domu częściej goszczą parówki, słodycze, chipsy, soki, cola czy inne słodkie napoje, to nie oczekujmy że nasze dziecko będzie jadło pieczoną szynkę, owoce i piło bez grymasu wodę. Choćbyśmy nie wiem jak mu tłumaczyli, nie da rady. Żeby nasze dzieci jadły zdrowo i racjonalnie, my musimy zacząć odżywiać się dokładnie tak samo.

Zasada numer dwa brzmi „wiem, co jem”. Po narodzinach swoich dzieci zaczęłam wnikliwiej niż dotychczas czytać etykiety na opakowaniach. Niestety przemysł spożywczy stara się nas często… zmanipulować (eufemizm ;)). Żyjemy w czasach, w których sok nie jest już sokiem, a babciny kompot ze świeżych owoców odszedł w zapomnienie. Czytajmy więc dokładnie etykiety produktów podawanych dzieciom i wybierajmy te o najkrótszej liście składników. Im mniej „dodatków” tym lepiej. Jeżeli przyzwyczaimy dzieci od małego do jedzenia „prostych” produktów, nasze dzieci będą jadły zdrowiej. O jakich produktach mowa? Np. jogurty – naturalne zamiast owocowych. Jeżeli chcemy dodać „smak” do jogurtu naturalnego, dodajmy sezonowych owoców lub dżemu najlepiej z babcinej spiżarni. Dzieci nie potrzebują takich dodatków do diety jak kostki rosołowe, kaszki o smaku bananowym czy gruszkowym, gotowy twarożek z owocami czy budyń w słoiczku (który nota bene może stać 12 miesięcy w słoiczku... i co w tym zdrowego?).

Po trzecie, warzywa z ogródka mamy i babci są najlepsze na świecie. Jeżeli tylko macie kawałek miejsca w ogródku na własną grządkę marchewki, kilka pomidorów i ogórków, spróbujcie podjąć wyzwanie ogrodnicze i uprawiać warzywa dla swoich dzieci. Mają one zupełnie inny od kupowanych, prawdziwy smak. Wiele dzieci, u których identyfikuje się uczulenia na wybrane pokarmy okazuje się, że nie mają ich w przypadku produktów z własnych upraw i hodowli.

Przygotujmy domową zamrażarkę na zimę z dzieckiem. Nie ma nic lepszego niż owoce i warzywa ze środka sezonu, które możemy wykorzystać w zimie do przygotowania deserów i obiadków dla naszych dzieci. Jeżeli Wasz maluszek urodzi się w kwietniu – lipcu, pamiętajcie że w środku zimy zacznie jeść inne rzeczy niż mleko mamy. O wartościowe warzywa i owoce jest wtedy trudno. Spróbujcie więc schować w środku lata/wczesnej jesieni na zimę do zamrażarki dynię (wyśmienita baza do wszystkich zupek dla niemowląt), brokuły, maliny, truskawki, brzoskwinię. W słoikach doskonale przezimują przecier pomidorowy lub baza leczo (przecier pomidorowy + cukinia + papryka obrana ze skórki), maliny, truskawki, brzoskwinie, jabłka, gruszki, porzeczka, jagody.

Starajmy się przygotowywać posiłki dla dziecka samodzielnie, ze świeżych, sezonowych warzyw i owoców dobrej jakości. Czy próbowaliście kiedyś spaghetti albo risotto ze słoiczka dla niemowląt? Spróbujcie. Nie chcielibyście zjeść więcej niż jedną łyżeczkę. I wcale się nie dziwię. Ale przygotujcie takie samo danie samodzielnie. Diametralnie inny smak! Samodzielnie zrobione przez mamę obiadki są po prostu smaczne. I nawet te z Was, które nie lubią gotować powinny dać radę. 2 rodzaje warzyw, dodatek skrobiowy (ryż, kasza, makaron, ziemniak) i mięsny (dla niemowlaczków najlepiej drób, królik, cielęcina i ryby), chwila gotowania, blender lub mikser i obiadek gotowy. Dla ułatwienia możecie przygotować porcję na 2-3 dni. Jestem przekonana, że dzieci które znają smak „prawdziwych” warzyw i smacznych, aromatycznych dań, w dorosłym życiu również będą wybierały to co najlepsze. W końcu, chyba każdy z nas wspomina nie raz „smaki dzieciństwa” :) I na pewno w okolicach 2. urodzin usłyszycie od dziecka "Dziękuję Ci Mamusiu za pyszny obiadek" :)

I na koniec, powtarzane jak mantra przez wszystkich… jedzmy dużo warzyw i owoców. I tą zasadę muszą znać również dzieci od najmłodszych dni. I nic mnie nie denerwuje tak bardzo jak mamy na placu zabaw, które otwierają paczkę ciastek i częstują dzieci w koło podczas gdy ja skrzętnie przygotowałam pudełeczko świeżych owoców dla dziecka. Wrrr…

Jesteśmy tym, co jemy. Jedzmy więc zdrowo i różnorodnie. Pozwólmy również dzieciom odkrywać świat smaków i zapachów.

W wolnej chwili zajrzyjcie na stronę: www.1000dni.pl

11 kwietnia 2014

Wyprawka Bobasa prezentuje... Studio Caramella

Pozostajemy w temacie urządzania dziecięcego pokoiku. Dzisiaj "Wyprawka Bobasa prezentuje..." Studio Caramella - młodą polską markę, która młodym rodzicom proponuje piękne, gotowe, eleganckie komplety do wyposażenia wnętrz zaprojektowane z myślą o najmłodszych. W ofercie firmy znajdziecie meble i akcesoria dziecięce w eleganckich, pastelowych stylizacjach tworzące kompleksowe rozwiązania dla dziecięcego pokoiku. W jednym miejscu wszystko od szafy i łóżeczka po obrazek na ścianę i karuzelę do łóżeczka. Pomysłodawcy marki zadbali o najdrobniejsze szczegóły, z dbałością o styl, spójność oferty i jakość wykonania. Tylko jak długo udaje się utrzymać taki porządek w dziecięcym pokoju? :)

Źródło: www.facebook.com/studiocaramella

Uwaga: Cykl "Wyprawka Bobasa prezentuje..." nie jest naszą rekomendacją dla stron, miejsc i ich właścicieli. To raczej podzielenie się z Wami miejscami, stronami internetowymi, które zwróciły na siebie naszą uwagę spośród innych ofert na rynku rzeczy/usług dla dzieci.

8 kwietnia 2014

Co może jeść kobieta karmiąca piersią?




Ach… dieta mamy karmiącej jest tematem rzeką. Niemal każde książki dotyczące pielęgnacji niemowląt i portale internetowe rozpisują się na temat tego, co może jeść, a czego nie może jeść karmiąca mama. Nie ma dobrych rad i stuprocentowych rozwiązań. Czasami dzieci są alergiczne i kobieta karmiąca powinna unikać alergizujących produktów. 

A do tego są też różne „dobre rady” na temat tego, jakie są zalecenia dietetyczne dla matki karmiącej:) 

Jakiś czas temu jedna lekarka pediatra powiedziała mi, że te wszystkie opinie, że pewnych substancji matka karmiąca jeść nie może, to mit, bo przecież produkty i tak się trawią w żołądku i do pokarmu trafiają jako aminokwasy, a nie np. kapusta;) i właściwie powinno się unikać tylko jakichś syntetycznych środków lub leków, których dziecko w żadnym wypadku przyjmować nie powinno. Poza tym czy mamy Włoszki nie piją espresso, a mamy Japonki wyrzekają się sushi? ;)

Ja lekarzem nie jestem i w żadnym wypadku nie podejmuję się doradzania;) Natomiast chętnie się z Wami podzielę tym, co ja jadłam, kiedy karmiłam piersią, a właściwie, czego unikałam.
Dodam przy okazji, że moje dzieciaki raczej nie miały problemów związanych z alergiami pokarmowymi, zatem ten post będzie dotyczył tylko mam mających właśnie takie maluchy. O diecie dla mam dzieci z alergiami napiszemy innym razem:)

A przyjęłam zasadę, że podczas karmienia mogę jeść wszystko oprócz kilku produktów, których nie jadłam albo kiedy dzidziuś był jeszcze bardzo mały (czyli mniej więcej do momentu aż zaczęłam wprowadzać różne inne pokarmy do jego diety poza mlekiem – tzn. mniej więcej od 6go miesiąca życia), albo których nie jadłam podczas całego okresu, w którym karmiłam. 

A więc produkty, których unikałam przez cały okres karmienia piersią, to:
  • mocna kawa
  • mocna herbata
  • szałwia – może hamować laktację
  • orzechy – ponoć mogą wywołać alergię, a jeśli ktoś jest uczulony, to nawet szok alergiczny (skoro nie wiadomo, czy maluch jest uczulony, wolałam nie jeść)
  • miód – podobnie, jak orzechy
  • lekarstwa wszelkiego rodzaju, poza tymi na które wyrażał zgodę lekarz
  • napoje energetyzujące – bo ponoć maluch może nie spać w nocy (zależnie od tego kiedy wypijesz, ale działa na dziecko jak mocna kawa czy herbata)
  • napoje gazowane
  • niezdrowe i ciężkostrawne jedzenie – po to, żeby samej się czuć dobrze;)
  • ostre przyprawy – chili, masala, ostra papryka
  • smażone potrawy
  • „śmieciowe jedzenie” jak gotowe sosy do makaronów i inne gotowe dania, kostki rosołowe, paczkowana wędlina, produkty z dużą ilością konserwantów, chipsy
Dodatkowo na początku karmienia, kiedy malec był jeszcze malutki unikałam:
  • cytrusów
  • truskawek
  • wiśni, czereśni, śliwek – bo mogą być wzdymające i wywoływać bóle brzuszka u dziecka
  • czekolady, kakao – ponoć również uczulająca
  • surowych ryb (sushi), owoców morza
  • roślin strączkowych (groch, fasola)

Musze powiedzieć, że starałam się utrzymywać po prostu w miarę możliwości zdrową i racjonalną dietę. Nie była na pewno restrykcyjna i zdarzało mi się zrobić sobie „wyjątek od reguły”. Bywały dni, kiedy nie mogłam opanować się i zjadałam jakieś spore ilości słodyczy albo wypiłam 2 kawy. Ale starałam się jednak, aby to zdarzało się sporadycznie. Głównie zależało mi, żeby nie zaszkodzić maluchowi i samej czuć się dobrze, bo nie miałam czasu i siły na niestrawności:) W pierwszym miesiącu życia dziecko ma wystarczająco nowych wyzwań, nie utrudniajmy mu więc życia kulinarnymi eksperymentami.
 
Często też można przeczytać, że podczas karmienia piersią należy unikać czosnku, cebuli, bo dzieciaki nie lubią tego zapachu/smaku w mleku mamy. Według mnie – same musicie sprawdzić, co lubią Wasze dzieci. Moim to zupełnie nie przeszkadzało. Ja czosnek uwielbiam i zupełnie nie przejmowałam się tym, jaki zapach będzie miało mleko. Zresztą wolałam zjeść kanapkę czosnku, gdy np. czułam się podziębiona niż przyjmować jakieś leki.
A jak macie wątpliwości co do diety, albo zauważycie jakieś dziwne zachowanie u Waszych maluchów czy tez jakieś wysypki na skórze – wybierzcie się do pediatry. On najlepiej Wam doradzi. A poza tym ufajcie własnej intuicji – nic tak, jak mama lepiej nie czuje, czy dzidziuś czuje się dobrze, czy może coś mu dolega.

Dodatkowo, o tym jak się odżywiać podczas karmienia piersią, możecie sobie poczytać np. na:
lub

4 kwietnia 2014

Wyprawka Bobasa prezentuje... Lululaj

Po raz kolejny dzieci stały się inspiracją do stworzenia wyjątkowego produktu. Nie powstałby on jednak bez miłości do tradycji, rzeczy starych i dziedzictwa kulturowego. "Wyprawka Bobasa prezentuje..." Lululaj.
Pomysłodawcy marki postanowili "odkurzyć" zapomniane drewniane kołyski i przywrócić je współczesności. I chwała im za to! W zakładzie stolarskim z logo Lululaj powstają m.in. kołyski, łóżeczko-kołyski, łóżeczka dostawne. I może nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie to, że każdy z mebelków z logiem Lululaj jest wykonany ręcznie i ręcznie ozdabiany dekorem. Właściciele deklarują indywidualne podejście do każdego zamówienia i możliwość stworzenia niepowtarzalnego mebelka dla każdego  maluszka. Wyjątkowa gratka dla osób ceniących unikatowe rzeczy z charakterem.


Źródło: www.facebook.com/lululaj
 
Uwaga: Cykl "Wyprawka Bobasa prezentuje..." nie jest naszą rekomendacją dla stron, miejsc i ich właścicieli. To raczej podzielenie się z Wami miejscami, stronami internetowymi, które zwróciły na siebie naszą uwagę spośród innych ofert na rynku rzeczy/usług dla dzieci.
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...