Mój synek dzisiaj sprowokował mnie do napisania tego posta.
Jak? Próbuję pilnować moje dzieciaki i dorosłych członków rodziny, aby posiłki
jedli przy stole, a nie na kanapie przed telewizorem, przy zabawie czy w
jakimkolwiek innym miejscu. Z dwóch powodów. Pierwszy jest pragmatyczny – nie
lubię sprzątać resztek jedzenia po całym domu. Drugi jest przyjemniejszy –
lubię wspólne posiłki. Dzisiaj podając śniadanie synkowi, złapałam kanapkę dla
siebie i korzystając z chwili, że siedzi spokojnie w jednym miejscu pobiegłam z
kanapką do komputera sprawdzić pocztę. I co usłyszałam? „Mamo, jemy przy stole”
:) Pokornie więc wróciłam
z moją kanapką i zjedliśmy wspólnie z synem przemiłe drugie śniadanie snując
plany na dalszą część dnia.
A co to wszystko ma wspólnego wychowaniem kulinarnym? Jedną
najważniejszą rzecz – my dorośli jesteśmy dla dzieci wzorem i nasze dzieci będą
jadły w dłuższej perspektywie dokładnie tak „zdrowo” jak my. Jeżeli w naszym
domu częściej goszczą parówki, słodycze, chipsy, soki, cola czy inne słodkie
napoje, to nie oczekujmy że nasze dziecko będzie jadło pieczoną szynkę, owoce i
piło bez grymasu wodę. Choćbyśmy nie wiem jak mu tłumaczyli, nie da rady. Żeby
nasze dzieci jadły zdrowo i racjonalnie, my musimy zacząć odżywiać się
dokładnie tak samo.
Zasada numer dwa brzmi „wiem, co jem”. Po narodzinach swoich
dzieci zaczęłam wnikliwiej niż dotychczas czytać etykiety na opakowaniach.
Niestety przemysł spożywczy stara się nas często… zmanipulować (eufemizm ;)).
Żyjemy w czasach, w których sok nie jest już sokiem, a babciny kompot ze
świeżych owoców odszedł w zapomnienie. Czytajmy więc dokładnie etykiety
produktów podawanych dzieciom i wybierajmy te o najkrótszej liście składników.
Im mniej „dodatków” tym lepiej. Jeżeli przyzwyczaimy dzieci od małego do
jedzenia „prostych” produktów, nasze dzieci będą jadły zdrowiej. O jakich
produktach mowa? Np. jogurty – naturalne zamiast owocowych. Jeżeli chcemy dodać
„smak” do jogurtu naturalnego, dodajmy sezonowych owoców lub dżemu najlepiej z
babcinej spiżarni. Dzieci nie potrzebują takich dodatków do diety jak kostki rosołowe,
kaszki o smaku bananowym czy gruszkowym, gotowy twarożek z owocami czy budyń w
słoiczku (który nota bene może stać 12 miesięcy w słoiczku... i co w tym zdrowego?).
Po trzecie, warzywa z ogródka mamy i babci są najlepsze na
świecie. Jeżeli tylko macie kawałek miejsca w ogródku na własną grządkę
marchewki, kilka pomidorów i ogórków, spróbujcie podjąć wyzwanie ogrodnicze i
uprawiać warzywa dla swoich dzieci. Mają one zupełnie inny od kupowanych,
prawdziwy smak. Wiele dzieci, u których identyfikuje się uczulenia na wybrane pokarmy
okazuje się, że nie mają ich w przypadku produktów z własnych upraw i hodowli.
Przygotujmy domową zamrażarkę na zimę z dzieckiem. Nie ma
nic lepszego niż owoce i warzywa ze środka sezonu, które możemy wykorzystać w
zimie do przygotowania deserów i obiadków dla naszych dzieci. Jeżeli Wasz
maluszek urodzi się w kwietniu – lipcu, pamiętajcie że w środku zimy zacznie
jeść inne rzeczy niż mleko mamy. O wartościowe warzywa i owoce jest wtedy
trudno. Spróbujcie więc schować w środku lata/wczesnej jesieni na
zimę do zamrażarki dynię (wyśmienita baza do wszystkich zupek dla niemowląt),
brokuły, maliny, truskawki, brzoskwinię. W słoikach doskonale przezimują
przecier pomidorowy lub baza leczo (przecier pomidorowy + cukinia + papryka
obrana ze skórki), maliny, truskawki, brzoskwinie, jabłka, gruszki, porzeczka,
jagody.
Starajmy się przygotowywać posiłki dla dziecka samodzielnie,
ze świeżych, sezonowych warzyw i owoców dobrej jakości. Czy próbowaliście
kiedyś spaghetti albo risotto ze słoiczka dla niemowląt? Spróbujcie. Nie chcielibyście zjeść więcej niż jedną łyżeczkę. I wcale się nie
dziwię. Ale przygotujcie takie samo danie samodzielnie. Diametralnie inny smak!
Samodzielnie zrobione przez mamę obiadki są po prostu smaczne. I nawet te z
Was, które nie lubią gotować powinny dać radę. 2 rodzaje warzyw, dodatek
skrobiowy (ryż, kasza, makaron, ziemniak) i mięsny (dla niemowlaczków najlepiej drób,
królik, cielęcina i ryby), chwila gotowania, blender lub mikser i obiadek
gotowy. Dla ułatwienia możecie przygotować porcję na 2-3 dni. Jestem
przekonana, że dzieci które znają smak „prawdziwych” warzyw i smacznych, aromatycznych dań, w dorosłym
życiu również będą wybierały to co najlepsze. W końcu, chyba każdy z nas
wspomina nie raz „smaki dzieciństwa” :)
I na pewno w okolicach 2. urodzin usłyszycie od dziecka "Dziękuję Ci Mamusiu za pyszny obiadek" :)
I na koniec, powtarzane jak mantra przez wszystkich… jedzmy
dużo warzyw i owoców. I tą zasadę muszą znać również dzieci od najmłodszych
dni. I nic mnie nie denerwuje tak bardzo jak mamy na placu zabaw, które
otwierają paczkę ciastek i częstują dzieci w koło podczas gdy ja skrzętnie
przygotowałam pudełeczko świeżych owoców dla dziecka. Wrrr…
Jesteśmy tym, co jemy. Jedzmy więc zdrowo i różnorodnie.
Pozwólmy również dzieciom odkrywać świat smaków i zapachów.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Wszystkie komentarze są mile widziane. Reklam jednak nie będziemy publikować :)
Jeśli chcesz z nami współpracować - napisz do nas maila.